top of page

Nie każda przemoc zostawia siniaki

Zaktualizowano: 11 sie

Na prośbę Kasi, publikujemy Jej tekst. Z nadzieją, że komuś pomoże nie wejść tak głęboko w uwikłanie.


Byłam w relacji z człowiekiem, którego dziś najchętniej nazwałabym „symulacją osoby”. Miał gest, miał historię, miał urok – ale nie miał sumienia. Przez lata uczyłam się nie ufać własnym odczuciom, nie pytać za dużo, wyjaśniać jego nieobecność, chłód, a swoją samotność – nadmiarowymi wymaganiami. Gaslighting? Wtedy nie znałam tego słowa. Dziś jest jak tytuł rozdziału, który nie powinien był nigdy powstać. Był mitem, który współtworzyłam. „Od zera do…” – i dalej wpisz sobie, co tylko chcesz: do lidera, społecznika, mężczyzny, który odbudowuje życie z gruzów.


Brzmiało to jak prawdziwa historia. Ja bardzo chciałam, żeby nią była.


Zostawiłam stabilny świat. Zaryzykowałam wszystko. Chciałam wierzyć, że warto. Przecież warto, prawda? Gdy ktoś ci mówi, że jesteś tą jedyną, że nigdy nikogo tak bardzo, że jeszcze trochę, tylko projekt się zakończy, tylko sprawy się uspokoją. Warto czekać, walczyć, wyjaśniać, usprawiedliwiać. Przecież każdemu zdarzają się trudności, trudna przeszłość, prawda?


Nie. Nie warto. I nie każda przeszłość jest „trudna”. Niektóre są ostrzeżeniem. Nie każde „będzie lepiej” znaczy „będzie bezpiecznie”.


Nie poznałam go naprawdę przez dziesięć lat. Bo on nie chciał być poznany. Był kimś innym dla matki (która nie odzywała się do niego latami), kimś innym dla byłej żony (która z ulgą odcinała się komornikiem), kimś innym dla dzieci (które nie chciały mieć z nim kontaktu). Dla mnie – był tym, kim chciałam go widzieć. A w zasadzie: kim nauczył mnie, bym go widziała.


A potem mit się skończył.

To jest początek tej historii – a może raczej: koniec. Piszę, żeby zostawić coś dla innych kobiet, które – jak ja kiedyś – uwierzą, że „tym razem będzie inaczej”. Może dzięki temu nie będą musiały stracić wszystkiego, żeby zrozumieć. Nie pod nazwiskiem. Bo to nie ja jestem bohaterką tej opowieści. To ostrzeżenie i echo tych wszystkich sygnałów, które zlekceważyłam.


Nazywam się Kasia ŹlePamiętam. I już lepiej pamiętam.

To było zwykłe gówno, w które weszłam po kostki, myśląc, że znajdę tam coś, co udowodni, że warto było rozwalić poprzednie życie. Weszłam, bo uwierzyłam w mit człowieka „po terapii, od zera do…”. W rzeczywistości „zero” nigdy nie zamieniło się w cokolwiek oprócz roszczeń i pustych deklaracji.


Najpierw pieniądze. Ufałam, bo chciałam, żeby ta historia miała sens. Potem zorientowałam się, że „my” istniejemy tylko w mojej głowie. On widział wyłącznie siebie. Jego projekt chylił się ku upadkowi, ale zamiast ratować cokolwiek, czekał, aż ja wyciągnę kolejny zapas energii i kasy. Tyle, że to wciąż nie było najgorsze.


Najgorsze przyszło, gdy zobaczyłam kartotekę karną. Konkrety! Cały ten mit, okazał się dekoracją zasłaniającą przemoc, a nie przemianę. Poczułam, że przez dziesięć lat żyłam obok kogoś zupełnie innego niż ten, którego stworzyłam sobie w głowie.


A przedtem wciąż próbowałam. Setki prób. Ostatni podryg – warsztat tantry, bo może duchowa reanimacja pomoże, może uda się wreszcie „być wspólnotą”. Nie udało się. Nie mogło. Kulminacja? To była czysta, nagła przemoc, która zabetonowała wszystkim reakcje. Gdyby ktoś mnie pytał, czym jest zamrożenie: tym. Wtedy pękło wszystko, co jeszcze trzymało tę iluzję. Zrozumiałam, że największym zyskiem jest to, że strata nie jest większa. Nie chodziło już o naszą relację – chodziło o przetrwanie mojego dziecka i moje.


Zaczęłam terapię indywidualną. Ból kręgosłupa, który wcześniej odciągał uwagę od lęku, zniknął. Napisałam do siebie list: „Dobrze, że jesteś. Dbaj o siebie”. Odzyskiwałam siebie kawałek po kawałku. Dziś wiem, że to cPTSD trzymało mnie w tym kole. Wiedza nie chroni, kiedy trauma miesza zmysły. Od roku jestem z normalnym człowiekiem - i dopiero teraz widzę skalę tamtej patologii. Nie wiem, czy on celowo manipulował, czy po prostu miał „siódmy zmysł” do czyichś zranień. W praktyce nie ma znaczenia: efekt był przemocą.


Dlaczego o tym piszę? Bo sprzątam po tej historii i chcę zostawić coś dla innych idiotek, zanim wejdą w podobne gówno myśląc, że to tylko błoto, które da się spłukać. Jeśli to czytasz i już wiesz, że ciągle „wyprostowujesz” jego puste deklaracje – zatrzymaj się wcześniej, niż ja się zatrzymałam. Nie każda przemoc zostawia siniaki. Czasem zostawia lata życia, których nikt Ci nie odda.


Największym zyskiem, kiedy wychodzisz ze stratą, jest to, że ta strata nie jest większa.

Rozpoznaj narcyzm

Po tym, co dzieje się w twoim ciele, kiedy milkniesz, tłumaczysz się, a i tak jesteś winna. Po tym, że jesteś zdezorientowana, jakbyś miała mgłę w głowie. Po tym, że wszyscy go lubią, ale twoje dziecko przestaje się uśmiechać. Po tym, że nie wiesz już, czy jesteś szalona – czy tylko kochasz.



Psychoterapia uratowała mi życie.





Brzmi znajomo? To może się przydać:


interwencja kryzysowa
50
Zarezerwuj teraz



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Rozmowy o relacjach – część 3

Fizjologiczna synchronizacja, która może pojawić się już w ciągu kilkunastu sekund, jest jak niewidzialny most, który łączy nas na poziomie głębszym niż słowa...

 
 
 

Komentarze


bottom of page